Ostatni mecz rundy zasadniczej za nami. Wygrana z IKS Gtm Konstancin zapewniła nam utrzymanie na pierwszym miejscu w tabeli po rundzie zasadniczej. Mecz od początku […]Jednym z najważniejszych elementów sypialni jest pościel. Poszewki i prześcieradło powinny być zawsze świeże, czyste i wyprasowane, gdyż ma to wpływ zarówno na standard sypialni, jak i komfort naszego snu. Aby zadbać o pościel, trzeba ją odpowiednio prać, pielęgnować i przechowywać. Przygotowaliśmy specjalny poradnik, który pomoże Wam kompleksowo zadbać o sypialniany pościeli idealnej? Tkaniny pościelowe są różne - aby wybrać optymalną dla siebie, musisz najpierw określić swoje upodobania i potrzeby. Odpowiednio dobrana zapewni komfortowy wypoczynek i będzie pełnić funkcję dekoracyjną, ale też będzie łatwa w praniu i prasowaniu. Podpowiadamy, jak należy dbać o pościel, czyli poszewki na kołdrę i poduszki oraz prześcieradło, aby służyły jak najdłużej. Zadbana pościel zapewni chwile relaksu i najwyższy komfort snu. Ważny element aranżacyjny sypialni Sypialnia to miejsce szczególne, w którym odpoczywamy po całym dniu. Jej aranżacja jest kwestią kluczową, abyśmy dobrze się w niej czuli i prawdziwie wypoczywali. Warto pamiętać, że pościel pełni dwie najważniejsze funkcje - praktyczną, gdyż zapewnia ciepło podczas snu, ale też estetyczną, bo jest ważnym elementem dekoracyjnym. Zasady pielęgnacji pościeli Właściwa pielęgnacja, pranie i przechowywanie pościeli to podstawa, aby zachować jej wygląd i właściwości jak najdłużej, nawet przez kilka lat. Jej trwałość w dużym stopniu wynika z materiału i jakości wykonania, ale nie tylko. Nawet najlepsza pościel zniszczy się szybciej, jeśli pominiemy odpowiednie zasady jej pielęgnacji i użytkowania. Poniżej praktyczne porady, jak zadbać o pościel - poszewki na kołdrę i poduszki, a także o prześcieradło. Wbrew pozorom ten ostatni element jest równie ważny, gdyż zapewnia higienę i zabezpiecza materac przed potem, a także podnosi komfort snu. Pielęgnacja nowej pościeli Pierwsze pranie tuż po zakupie. Każdą nową pościel warto przed pierwszym użyciem wyprać, aby przygotować ją do użytkowania. Producenci nie zamieszczają tej informacji na metkach produktów, ale warto o tym pamiętać. Nie ma znaczenia rodzaj materiału, przed pierwszym obleczeniem należy ją raz albo nawet dwukrotnie uprać. Jest to tak istotne, bo proces produkcyjny jest skomplikowany – tkanina jest formowana, wykańczana, suszona, barwiona i przechowywana w postaci beli. Następnie rozpoczyna się przycinanie jej do pożądanych rozmiarów, wykańczanie, zszywanie i pakowanie. Dlaczego ma to znaczenie? Na każdym etapie produkcji tkanina ma kontakt z maszynami, wybielaczami, barwnikami, ale także pracownikami fabryki odpowiedzialnymi za kontrolę jakości, transport itd. Pozostaje w kontakcie nie tylko z elementami konstrukcyjnymi maszyn ale także z ludźmi. Z tych też powodów zalecamy każdą nowo zakupioną pościel uprać przed pierwszym użyciem i usunąć z niej resztki z procesu produkcji oraz charakterystyczny zapach, a nadać jej miękkości i podnieść komfort snu. Moczenie w letniej wodzie. Komplety pościeli są mocno nasycone barwami i bogate w atrakcyjne wzory, dlatego też przed pierwszym praniem warto je wymoczyć, aby kolory nie straciły intensywności i blasku. Najlepiej w zimnej lub letniej wodzie z dodatkiem octu lub przeznaczonych do tego środków chemicznych, które utwardzą barwy. Jeśli pominiemy ten etap, nadmiar koloru może zostać wypłukany podczas prania, a pościel zesztywnieje pod wpływem działania temperatury, czego efektem będą nieestetyczne przebarwienia. Pranie pościeli a wybór materiału Bardzo ważną kwestią jest materiał, gdyż każdy wymaga innej pielęgnacji i traktowania. Warto wybierać tkaniny dobrej jakości, które nie ulegną zniszczeniu podczas prania. Niemal każdą pościel należy jednak prać w niskich temperaturach, aby się nie zdeformowała (np. skurczyła) i nie straciła kolorów. Polecamy też przewrócić poszewki na lewą stronę, aby uchronić tkaninę przed uszkodzeniami, a kolory przed utratą ich intensywności. Warto już na etapie szukania kompletu pościeli do sypialni poznać właściwości poszczególnych materiałów, aby dokonać najlepszego wyboru - poniżej przydatne informacje dotyczące najpopularniejszych rodzajów pościeli. Zalecenia na metce. Należy przestrzegać zaleceń producenta, aby pościel służyła jak najdłużej i zachowała swoje właściwości. Bieliznę pościelową produkuje się najczęściej z bawełny, wełny, kory, dżerseju, jedwabiu, mikrofibry, lnu itd. Podstawowa wiedza ułatwi proces czyszczenia bielizny sypialnianej z danego materiału. Pranie jedynie mechaniczne. Większość rodzajów pościeli można prać w zwykłej pralce – nie jest to skomplikowane ani nie wymaga zastosowania specjalnego programu. Trzeba tylko pamiętać, aby ustawić optymalną temperaturę - wysoka, ok. 60 stopni Celsjusza, sprawia, że można pozbyć się z pościeli bakterii, roztoczy itd. Wcześniej trzeba też zapoznać się z informacjami na metce, gdyż niektóre rodzaje pościeli można prać tylko chemicznie, czyli nie wolno odświeżać ich w pralce. Pościele z bawełny. Bawełna dobrze odprowadza wilgoć i umożliwia swobodny przepływ powietrza. Optymalna temperatura prania takiej pościeli to ok. 40-60 stopni, należy też unikać wybielaczy i warto zmniejszyć obroty wirowania lub je wyłączyć, by zadbać o włókna bawełny. Do wyschnięcia warto powiesić ją lekko wilgotną, dzięki czemu będzie też łatwiejsza w prasowaniu. Pościel z satyny bawełnianej jest wytrzymała i pozwala skórze swobodnie oddychać, ale jest polecana głównie w sezonie wiosenno-letnim - zapewnia ciepło, ale nie nagrzewa się tak bardzo jak tzw. czysta bawełna. Pościel z mikrofibry. To materiał syntetyczny, ale bardzo praktyczny - zapewnia odpowiednią wentylację, jest miękki i przyjemny w dotyku, ma właściwości antyalergiczne i antybakteryjne, więc docenią ją osoby o skórze wrażliwej na podrażnienia. Nie wymaga prania w wysokich temperaturach i prasowania. Jest bardzo cienka, ale wytrzymała, idealna na sezon wiosenno-letni. Pościel flanelowa. Pranie pościeli flanelowej jest wyjątkowo proste - wystarczy ustawić tradycyjny program i temperaturę ok. 60 stopni. Warto też dodać niewielką ilość delikatnego płynu zmiękczającego, by tkanina pozostała miękka i przyjemna w dotyku. Można też prać ją mechanicznie. Jest lekka, ciepła i stosunkowo trwała, ale może się skurczyć lub mechacić po częstych praniach. Zapewnia ciepło, dlatego też będzie odpowiednia na jesień oraz zimę. Pościel z kory. Kilka lat temu kora stała się bardzo popularna, gdyż jest trwała, łatwa w utrzymaniu i wyjątkowo praktyczna – może służyć przez cały rok. Nie prasuje się jej, co czyni ją dobrym wyborem dla osób, które nie poświęcają na obowiązki domowe zbyt wiele czasu. Pościel z kory należy prać w temperaturze około 40-60 stopni, nie powinno się jej jednak poddawać wirowaniu. Nie jest jednak tak miła w dotyku i elegancka jak np. satyna bawełniana i ostatnio nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Pościel z jedwabiu. To delikatny materiał, który wymaga szczególnej ostrożności - przyjmuje się, że temperatura prania nie powinna przekraczać 30 stopni, a stosować można jedynie specjalne środki do prania jedwabiu. Jednak przede wszystkim należy przestrzegać zaleceń producenta. Chłodny w dotyku materiał sprawi przyjemność w gorące letnie noce. Pościel antyalergiczna. Do prania białej pościeli antyalergicznej najlepszy jest zwykły proszek do białych tkanin. Można też prać ją mechanicznie - najczęściej zalecana temperatura wynosi 40 stopni Celsjusza, ale wcześniej trzeba zapoznać się z informacjami na metce. Pościel do skóry wrażliwej i podatnej na alergie i podrażnienia powinna być często prana, aby pozbyć się bakterii i roztoczy. Zwykle pościele antyalergiczne pierze się mechanicznie w temperaturze od 40 do 60 stopni i bez dodawania środków zmiękczających. Pranie pościeli - co jeszcze warto wiedzieć? Podczas prania pościeli przede wszystkim wskazana jest ostrożność i podstawowa wiedza na temat materiału, z jakiego został wykonany dany komplet. Warto wiedzieć, jakie warunki prania są optymalne dla każdej tkaniny. Pranie pościeli powinno przebiegać szybko i sprawnie, aby była czysta, świeża, dobrze wypłukana, pachnąca i miła w dotyku. Przygotowanie pościeli do prania Segregacja. Przed ustawieniem pralki i załadowaniem bębna warto wcześniej przygotować pościel do prania. Pierwszą czynnością jest segregacja, czyli oddzielenie jej od ubrań, ścierek kuchennych, ręczników itd. Dotyczy to również kolorów - podczas prania nie należy łączyć np. beżowej pościeli z ciemnym prześcieradłem lub prać razem dwóch kompletów w odmiennych kolorach, np. jasnej i jaskrawej. Ciemną pościel warto też chronić przed działaniem promieni słonecznych, które zwykle przyczyniają się do blaknięcia intensywnego koloru. Informacje zawarte na metce. Teraz trzeba dokładnie przeczytać informacje na metce danej pościeli - podana jest na niej zwykle wysokość temperatury i sposób prania, co pozwoli zachować piękno i właściwości pościeli. Dowiesz się, jakie zalecenia są odpowiednie do Twojego kompletu - innego traktowania wymaga np. bawełna czy materiały syntetyczne. Odwrócić na lewą stronę. Przed praniem warto też rozłożyć i odwrócić pościel na lewą stronę, aby ochronić kolor. Suwaki lub guziki powinny być zasunięte, aby zapobiec niedokładnemu wypłukaniu pościeli. Teraz można włożyć ją do bębna - nie zalecamy zbyt mocno go obciążać, dzięki czemu pościel wypierze się lepiej i będzie można ją łatwiej wyprasować. Środki czyszczące do prania pościeli Wybór odpowiednich środków piorących zapewni pościeli długą żywotność. Nie wszystkie preparaty będą odpowiednie do danej tkaniny. Niewłaściwy środek piorący może nawet zniszczyć materiał. Warto uważnie wybierać też środki do czyszczenia pościeli - polecamy stosować delikatne detergenty, które nie podrażniają skóry i nie wywołują alergii, gdyż pościel ma bezpośredni kontakt ze skórą człowieka. Białej i jasnej pościeli nie służą preparaty z dodatkiem chloru, gdyż sprawiają, że pościel żółknie. Z kolei komplet kolorowy wymaga ochrony barwników, pościel dla niemowląt łagodnych i antyalergicznych środków. Odpowiednia pielęgnacja pościeli – następne etapy Odpowiednia pielęgnacja pościeli nie polega jedynie na jej regularnym praniu. Równie ważne w jej użytkowaniu jest suszenie, składanie, przechowywanie i wietrzenie. Wietrzenie pościeli. Brak świeżego powietrza sprawia, że bakterie mnożą się szybko, co prowadzi do alergii i chorób. Z tego też powodu bardzo ważne jest wyrobienie sobie nawyku, aby pościel regularnie - np. raz w tygodniu - wietrzyć przez ok. 30 minut. Można nawet codziennie, jeśli jest taka możliwość. Zapobiegnie to nieprzyjemnym zapachom i wilgoci, a także pomoże pozbyć się bakterii, roztoczy i wirusów, resztek jedzenia, włosów itd. Warto też każdego dnia, rano po przebudzeniu, mocno wstrząsnąć poduszkami, zwłaszcza puchowymi, by wkład odzyskał swoją sprężystość. Gdzie wietrzyć pościel? Wietrzenie jest niezwykle istotne dla zachowania komfortu snu. Pościel można rozłożyć na parapecie, balkonie lub tarasie, ale można też pozostawić ją na łóżku w sypialni i szeroko otworzyć okno, aby zapewnić dopływ świeżego powietrza do pokoju. To doskonały sposób, by przywrócić świeżość bieliźnie pościelowej. Kiedy wietrzyć? Czynność tę należy wykonywać przez cały rok, pomijając te dni, kiedy pada deszcz lub śnieg, a powietrze jest wyjątkowo wilgotne. Wietrząc, odświeżamy pościel, ale przy temperaturach poniżej minus 10-15 stopni Celsjusza, dodatkowo skutecznie walczymy z roztoczami, bakteriami i wirusami. Najlepiej wietrzyć zatem zimą, podczas delikatnego mrozu. Latem warto powiesić pościel w ciemnym, chłodnym i przewiewnym miejscu, najlepiej wieczorem - odradzamy zaś w południe, na pełnym słońcu. Odświeżenie pościeli sodą oczyszczoną. Innym sposobem na odświeżenie pościeli jest posypanie jej sodą oczyszczoną i pozostawienie na kilka godzin. Później trzeba ją dokładnie odkurzyć - zlikwidujesz drobnoustroje i szkodliwe zarazki, a pościel będzie świeżo pachnieć i wyglądać. Regularna zmiana pościeli. Również regularna zmiana pościeli to konieczność, aby była ona świeża i czysta. W innym wypadku obniżamy komfort snu, ale też możemy negatywnie wpływać na nasze zdrowie, gdyż gromadzi się w niej wiele bakterii, grzybów, pot, sebum oraz martwych komórek. Alergeny mogą prowadzić do astmy, kataru, bólu głowy, infekcji skórnych itd. Dobrą okazją do zmiany jest nadejście nowej pory roku - wtedy zwykle zmieniamy kołdrę na lżejszą, a przy okazji także poszewki i prześcieradło na świeże. To bardzo ważne, gdyż każdy - nawet wysokiej jakości - komplet jest siedliskiem bakterii, roztoczy kurzu domowego i martwego naskórka. Rozmaite mikroorganizmy wywołują alergie skórne, a także katar i ból głowy. Polecamy jednak zmianę pościeli raz w tygodniu, a co najmniej raz w miesiącu dla higieny, zdrowia i komfortu snu. W sezonie letnim oraz podczas przeziębienia częściej niż standardowo, gdyż więcej się pocimy, a bakterie szybciej się namnażają. Regularne pranie i zmiana pościeli to podstawowe czynności, ale to nie wszystko - co najmniej raz na pół roku trzeba też wyprać kołdry i poduszki, by pozbyć się bakterii, grzybów i roztoczy. Suszenie pościeli Tradycyjnie. Ważne jest także odpowiednie suszenie pościeli. Metoda tradycyjna polega na starannym rozłożeniu pościeli w przewiewnym miejscu, np. na balkonie. Białą pościel można suszyć w pełnym słońcu, ale kolorowej lepiej nie wystawiać wtedy na balkon, aby nie straciła intensywnych barw. Warto też suszyć ją nadrukiem do środka, co będzie dodatkowym zabezpieczeniem. Suszenie w suszarce bębnowej. Pościel można suszyć także w suszarce tradycyjnej lub bębnowej, co jest coraz popularniejsze. Warto nastawić pralkę na dwukrotne wirowanie, ale najpierw trzeba ustalić, czy dany materiał można poddać wirowaniu, aby nie uszkodzić jego włókien. Komplety bawełniane zwykle można suszyć w suszarce bębnowej, ale w niskiej temperaturze. Polecamy jednak sprawdzić zalecenie producenta zamieszczone na metce każdego kompletu. Czy pościel wymaga prasowania? Warto zapamiętać, że nie należy zostawiać pościeli zamkniętej w pralce na kilka godzin. Może to negatywnie wpłynąć na jej jakość, utrudnić prasowania, a także spowodować odbarwienia i nieprzyjemny zapach. Pościel można prasować w domu żelazkiem z parą, ale kluczowe jest ustawienie temperatury wedle zaleceń na metce. Warto jednak wiedzieć, że komplety np. z satyny bawełnianej, kory czy flaneli tego nie wymagają. Wystarczy pościel po praniu starannie rozwiesić i pozostawić do wyschnięcia. Na przykład flanela ma wyjątkową, puszystą strukturę - jest tak delikatna, że pod wpływem wysokiej temperatury utraci specyficzny meszek gwarantujący ciepło. Można zatem zrezygnować z tego etapu albo prasować ją w niskiej temperaturze. Prasowanie pościeli to kwestia indywidualna Dla tych, którzy jednak nie chcą rezygnować z tego etapu pielęgnacji - bo wyprasowany komplet wygląda świeżo i elegancko, a dodatkowo prasowanie eliminuje roztocza - przygotowaliśmy kilka wskazówek. Przede wszystkim pamiętaj, że każdy materiał wymaga innej temperatury i warunków podczas prasowania, by pościel nie straciła swoich właściwości. Im delikatniejszy materiał, tym temperatura powinna być niższa - dla dodatkowej ochrony można też prasować go przez bawełnianą ściereczkę. Najpierw sprawdź informacje na metce, gdyż niewłaściwa temperatura może zniszczyć pościel, np. z satyny. Na przykład pościel wełnianą należy prasować w temperaturze 120-150ºC, ale przez ściereczkę, bawełnianą w ok. 150-180ºC (poszewki w ciemnych kolorach na lewej stronie, a w jasnych na prawej). Z kolei aksamit najpierw warto lekko zwilżyć, a następnie - mocno naciągnięty - prasować „w powietrzu”. Nie prasuj zaś pościeli z satyny bawełnianej, kory, flaneli, dżerseju itd. Przed jej złożeniem i schowaniem lub założeniem na kołdrę i poduszki, warto odczekać, aż odparuje, gdyż zawilgocona będzie miejscem dla rozwoju chorobotwórczych drobnoustrojów i roztoczy. Prasować czy nie prasować - magiel. Prasowanie pościeli na tradycyjnej desce jest męczące i zajmuje dużo czasu, a efekty są różne. Można wybierać materiały niewymagające prasowania - jak satyna bawełniana, kora, dżersej itd. Innym rozwiązaniem jest też magiel - warto skorzystać i z tej profesjonalnej usługi. Wyprasowana w ten sposób pościel nabierze wyjątkowej świeżości i idealnie usunięte z niej zostaną bakterie i drobnoustroje, np. roztocza, dla których poszewki czy prześcieradła to środowisko naturalne. Przechowywanie kołder, poduszek i prześcieradeł Aktualnie używana. Wpływ na trwałość pościeli i jej walory użytkowe ma nie tylko jej prawidłowe użytkowanie, ale też przechowywanie. Codziennie używany komplet można pozostać na łóżku, ale warto go przykryć lekką i stylową narzutą, aby ochronić go przed kurzem. Pościel warto chować na dzień do pojemnika, aby nie osiadały na niej zanieczyszczenia, np. kurz. Komplety na zmianę. Nieużywane komplety powinno przechowywać się w dużych szafkach, by materiał mógł swobodnie oddychać, dzięki czemu po ich wyjęciu prasowanie nie będzie uciążliwe. Doskonałym rozwiązaniem są też specjalnie pojemniki na pościel, np. wiklinowe lub plastikowe skrzynie. Sprawdzą się, jeśli w łóżku nie ma specjalnego pojemnika czy szuflady na pościel lub masz po prostu znacznie więcej kompletów na zmianę. Można też schować je do specjalnego pokrowca i przechowywać w szufladzie lub w komorze pod łóżkiem. Dobre są też wysuwane kosze zamontowane w szafie, gdyż zapewniają odpowiednią wentylację. Miejsce, w którym będzie przechowywana pościel musi być suche - wilgoć jest wrogiem dla każdego rodzaju pościeli. Komplety pościeli warto składać razem - poszwę na kołdrę i poszewki na poduszki oraz prześcieradło najlepiej schować do jednego pokrowca i umieścić np. w koszu w szafie, dzięki czemu łatwo zachowasz porządek. Jak składać pościel i prześcieradło? Poszewki na kołdry i poduszki. Można wyróżnić wiele uniwersalnych sposobów na złożenie pościeli sprawnie i szybko. Bardzo praktyczną metodą jest schowanie poszewki na kołdrę i poduszkę oraz prześcieradła wewnątrz drugiej poszewki na poduszkę. Całość zajmie niewiele miejsca, nie będzie się kurzyć i wygląda w szafie estetycznie. W kostkę. Wygodny, praktyczny i najczęściej stosowany sposób to składanie pościeli w kostkę. Poszewkę na kołdrę i poduszki należy ułożyć piętrowo na sobie, uważając jednak, aby wszystkie brzegi były równo złożone. „Na prezent”. Popularny jest też sposób „na prezent”. Tak złożona pościel wygląda elegancko i fantazyjne. Poszewkę na kołdrę i poduszkę należy złożyć w niewielkie prostokąty o tej samej wielkości. Drugą poszewkę na poduszkę trzeba złożyć podobnie, ale nakładając ją pod kątem 90 stopni na brzegu już wcześniej przygotowanych poszewek na kołdrę i poduszkę. Teraz poszewką od poduszki należy zwinąć leżące poziomo poszewki i gotowe! Prześcieradła. Popularne są obecnie prześcieradła z gumką - można je złożyć tak, aby zajmowały mało miejsca w szafie, a przy tym prezentowały się estetycznie. Należy obrócić prześcieradło na lewą stronę, złapać najdalej odsunięte rogi i nałożyć je na siebie, następnie całość wyrównać. Następnie zawinąć brzegi z gumkami do środka, a tak powstały prostokąt delikatnie strzepnąć i złożyć w kostkę jak tradycyjne prześcieradło bez gumki. Przechowywać można je wraz z poszewkami na kołdry i poduszki. Kolejność jest taka a nie inna, bo najpierw mają nas zobaczyć, potem przyjść do nas i kupować ;) Następnie kładziesz na wierzch klepsydrę, tak by piasek zaczął się przesypywać. Wlepiasz oczy w przesypujący się piasek i zaczynasz powtarzać swoją mantrę : "ile ziaren piasku się przysypuje tylu ludzi przybywa do mnie i u mnie Pomnik Gałczyńskiego w Praniu autorstwa Gracjana Kaji, fot. archiwum muzeum W środkowej części Puszczy Piskiej, na Mazurach, na wysokim brzegu Jeziora Nidzkiego jest posadowiona leśniczówka Pranie (niem. Seehorst, od 1938 roku Eichenborn). Nazwę swą zawdzięcza dawnym mieszkańcom pobliskiej osady. O porankach i wieczorami nad otaczającymi ją bagnami i łąkami unosiły się mgły. Mazurzy mówili wówczas, że łąki „prą”.Do Prania można dostać się samochodem, jadąc od strony południowej przez wsie Karwica i Krzyże, bądź północnej – przez miasteczko Ruciane-Nida. Można też, tak jak niegdyś Poeta, dotrzeć tu droga wodną. Na dworcu kolejowym w Rucianem-Nidzie leśniczy Stanisław Popowski 15 lipca 1950 roku przywitał mistrza poetyckiego obrazowania, jednego z najważniejszych polskich autorów XX wieku, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (1905-1953). Do Prania przypłynęli potem łodzią, a obraz ujrzanej wówczas leśniczówki utrwalił poeta w poemacie Wit Stwosz. Dom na wzgórzu, z oknami każdym oknie pelargonia nieruchoma. Dom ceglany w słońcu się rumienijakby wielkie jabłko na jesieni. Pelargonie stoją w równym wino zwiesza się wszędzie. Powój pachnie. Pszczoły miód górze las. A w dole jezioro. Wieczór. Świateł na podwórzu wóz przesuwa się nad pompą. za nim gwiazdy, każda ze swa latarniąi podwórze jest jak planetarium. * * * Na wyjazd do Prania namówił rodzinę Gałczyńskich Ziemowit Fedecki, zaprzyjaźniony z poetą tłumacz literatury rosyjskiej. Natalia Gałczyńska szukała miejsca z dala od zgiełku, pozbawionego napięć politycznych i towarzyskich. Miał za sobą bowiem autor Zaczarowanej dorożki trudne przeżycia związane z przebytym zawałem serca i ciężką szkarlatyną. Towarzyszyły mu też – zapewne wolno tak sądzić – minorowe nastroje. W czerwcu 1950 roku na V Zjeździe Literatów Polskich jego poezję – niezgodną z realizmem socjalistycznym jako metodą twórczą obowiązującą wówczas w Polsce Ludowej – poddano druzgocącej krytyce. Konsekwencją był czasowy zakaz druku, o czym przypomina Wojciech Kass we wstępie do folderu Kronika olsztyńska Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w fotografii Marka Truszkowskiego. Gałczyński Kronikę… napisał w ciągu kilkunastu dni pierwszego pobytu w Praniu. Znalazł tu ukojenie, serdeczność gospodarzy i wyjątkowe miejsce do pracy. W latach 1950 – 1953 przyjeżdżał do Prania jeszcze czterokrotnie. W październiku 1960 roku w obecności przedstawicieli uczestników Zjazdu Pisarzy – Przyjaciół Warmii i Mazur, który odbywał się w Olsztynie, wmurowano w ścianę leśniczówki tablicę z następującą inskrypcją: „W tym domu Konstanty Ildefons Gałczyński napisał Niobe, Wita Stwosza, Kronikę olsztyńską”. – Niobe była najpierw jak gdyby zrealizowanym zamówieniem –przypomina Kira Gałczyńska. – Profesor Stanisław Lorenc, dyrektor Muzeum Narodowego i jednocześnie człowiek, któremu podlegał Nieborów jako oddział Muzeum Narodowego, zamówił u ojca, widząc jego fascynację głową Niobe i całym pałacem, wiersz do przewodnika. A pod wpływem tych mazurskich realiów zrodził się w Gałczyńskim pomysł czegoś większego, nie wiersza o Niobe do przewodnika po Nieborowie, tylko poematu o tym, czym jest sztuka w życiu każdego z nas. Są tam niezwykłe fragmenty, na przykład spotkanie z Szopenem na prańskim podwórzu – w realiach Prania wszystko było możliwe. I chociaż pierwszym poematem napisanym w Praniu była Kronika olsztyńska, to mój ojciec uważał, że był nim wiersz Spotkanie z matką. Pamiętam jego słowa na temat tego wiersza, który był czytany w jadalence pani Popowskiej. Wówczas on powiedział rzecz bardzo rzadką dla niego, a to dlatego, że jak gdyby oceniającą napisany poemat, a mianowicie rzekł wtedy: „To jest mój pierwszy ważny wiersz o Mazurach. Jeżeli będę umiał pójść tą ścieżką, to być może do czegoś dojdę”. Dokonałam potem, biorę to w duży cudzysłów, bardzo wielu odkryć związanych z tym poematem. Dla mnie to bardzo ważny wiersz, bo jest on opowieścią nie tyle o mojej babce, ile o mojej mamie. Jest także opowieścią o pani Popowskiej, która ojcu w tym bardzo ciężkim, depresyjnym stanie bardzo pomogła przez swoją cudowną prostotę, przez swoje ciche zainteresowanie dla tego, co on robi, a więc jest opowieścią o świecie, który odszedł i który już nigdy nie wróci. Ale mówiłam o odkryciach. Otóż jest taki modlitewnik, który mój ojciec dostał od swojej matki i z tym modlitewnikiem nie rozstawał się właściwie przez całe życie. Ta mała książeczka z końca XIX wieku, wydana przez Gebethnera i Wolffa, leżała zawsze przy jego łóżku. Kiedy umarł, moja mama tam ją zostawiła i ona tam leżała przez kolejne dziesięciolecia. A kiedy mama umarła, poprosiłam Andrzeja Drawicza, autora dwóch bardzo dobrych książek o Gałczyńskim i pierwszym, który napisał pracę magisterską o tym poecie (to był 1955 rok), żeby przyjechał pomóc mi przeglądać bibliotekę ojca, bo z książek wysypywały się jakieś zdjęcia, jakieś kartki rękopiśmienne. Nie miałam w ogóle pojęcia, co to jest. Andrzej przyjechał, zaczęliśmy przeglądać i zobaczyliśmy wówczas masę adresów zanotowanych w czasie rocznej wędrówki ojca po Europie Zachodniej w 1945 roku. Drawicz wówczas powiedział: „Pojedźmy szlakiem tych adresów, znajdziemy jeszcze na pewno, to był 1976 rok, wiele z tych osób”. Ale Andrzej miał inne sprawy na głowie, mnie też się za bardzo nie śpieszyło. Uważałam, że zdążę. I nie pojechaliśmy. Ale przeglądając kartki tej książeczki, znalazłam kawałki drutu, które tworzyły szpilki do włosów, wpięte tak po kilka stron, i wtedy zadzwoniły mi w uchu wersy ze Spotkania z matką: „A możeś jest południowa godzina,/ mazur pszczół w złotych sierpnia pokojach?/ Wczoraj szpilkę znalazłem w trzcinach –/ od włosów. Czy to nie twoja?”. I tak zawsze mi się wyobraża, że wtedy, kiedy on zabrał ze sobą ten modlitewnik na Mazury, bo wszędzie jeździł z tą książeczką, może ona mu się otworzyła w tym miejscu, gdzie były te szpilki, i może one przypomniały mu matkę, i powstał taki niezwykły wiersz. Od chwili kiedy to znalazłam, zastanawiam się… Do dziś nie wiem, z czego rodzi się wiersz. Wiersz się może urodzić nawet z kawałka pordzewiałego drutu, jeżeli za tym pordzewiałym drutem stoi coś ważnego. Ona mi pierwsza pokazała księżyci pierwszy śnieg na świerkach,i pierwszy deszcz. Byłem wtedy mały jak muszelka,a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne. się nafta w nad uchem to ty, matko, na niebiejesteś tymi gwiazdami kilkoma? Albo na jeziorze żaglem białym?Albo falą w brzegi pochyłe?Może twoje dłonie posypałymój manuskrypt gwiaździstym pyłem? Spotkanie z matką * * * W maju 1965 roku w Praniu utworzono izbę pamięci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Organizatorem było Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, pieczę nad nią sprawował zaś Dom Kultury w Piszu. Dziesięć lat później nastąpił nowy podział administracyjny i Pranie znalazło się w województwie suwalskim. Wówczas Muzeum Okręgowe w Suwałkach przy pomocy Muzeum Literatury w Warszawie zorganizowało biograficzno-literackie Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Otwarto je w czerwcu 1980 roku. Przez siedemnaście lat prowadziła je córka poety, Kira. W 1987 roku do Prania przyjechał z Sopotu poeta Wojciech Kass. I on razem z żoną Jagienką Perlikiewicz-Kass, znacznie wzbogacając ekspozycję, czule tym miejscem opiekuje się do dziś. Koncert na scenie w Praniu, fot. Jarosław Perduta – Pierwsza sala, do której wchodzą zwiedzający, to pokój, gdzie kiedyś Gałczyński mieszkał – informuje Jagienka Kass. – To tu na żelaznym łóżku, na sienniku wypchanym słomą spał, tu też wieczorem wszyscy spotykali się przy lampie naftowej. W domu nie było prądu, nie było wody, inaczej też wyglądało otoczenie leśniczówki. Ukazują to rozmieszczone na sztalugach zdjęcia przysłane nam przez córkę Hugona Schmidta, ostatniego niemieckiego leśniczego Seehorst. W pokoju zamieszkiwanym niegdyś przez Gałczyńskiego wyeksponowano również zdjęcia pierwszego polskiego leśniczego Prania, Stanisława Popowskiego oraz zdjęcie łódki, którą rodzina Gałczyńskich przypłynęła z Rucianego do leśniczówki. Zawieszono także replikę półki wykonanej przez Popowskiego. Stoją na niej książki, które czytał poeta w Praniu. Są to wydania klasyków polskich z lat dwudziestych i tom utworów Szekspira. Podczas pierwszego pobytu w Praniu kończył z tego tomu, na zamówienie Juliana Tuwima, tłumaczenie Snu nocy letniej. Z komedii owej zaczerpnął też motto, którym opatrzył Kronikę olsztyńską: „I wieczne lato świeci w moim państwie”. – Bywało, że ów tom podkładał Gałczyński pod nogę biurka, przy którym pisał – zwraca uwagę Jagienka Kass – i wskazuje na prospekt zdjęcia kulawego biurka umieszczonego na podeście przy ścianie. Biurko, jedyny autentyczny mebel z Prania, jest w posiadaniu rodziny Popowskich. A na podeście postawiono młynek do kawy, z którym poeta nigdy się nie rozstawał i lampę naftową. – Tłumaczę młodym ludziom – mówi Wojciech Kass, spoglądając na lampę – że do poezji nie wchodzą przypadkowe rzeczy. Do poezji wchodzi cała rzeczywistość. Jeżeli w poezji prańskiej Gałczyńskiego jest tak dużo księżyca i tak dużo lamp naftowych, to nie jest to ozdobnik, tylko taka była rzeczywistość leśniczówki Pranie. A jak księżyc świeci nad leśniczówką, to jest najpiękniejszym lampionem. Takich lampionów w postaci księżyca nie ma Florencja i Asyż – dodaje w zachwycie. Wzrok przyciągają pożółkłe kartki umieszczone w gablocie stojącej na środku pokoju. Na każdej zielonym atramentem skreślono nie więcej niż pięć wersów. To rękopisy Kroniki olsztyńskiej. – Wzruszyło mnie ostatnio przeczytane wspomnienie matki Stanisława Popowskiego – opowiada Jagienka Kass. – Wstawała o świcie, rozpalała w piecach, krzątała się w kuchni, a Gałczyński już pracował. Mówiła, że bardzo intensywnie pracował, ale większość zapisanego papieru lądowała w koszu. Zapisał parę zdań i wyrzucał, i wyrzucał. A ona się z tego cieszyła, ponieważ miała papier na rozpałkę. Szkoda oczywiście, że to wszystko się zatraciło, pochłonięte przez ogień, bo mielibyśmy jakieś wyobrażenie pewnego procesu twórczego. Dobrze jest nad jezioremnawet porą wieczoremlampę zapala naftową,po chwili we wszystkich pokojachnaftowe lampy płoną, a cienie od rogów jelenichrozrastają się w nieskończoność. Psy północy chmury pędzą po niebiejak wielkie psy do siebie jak się mruczy i świeci. Kronika olsztyńska * * * Kałamarz z zielonym atramentem stoi na biurku w drugim pokoju prańskiej ekspozycji. Leżą tam również drobne przedmioty: kalendarz, który poeta przywiózł z Pragi i drewniany niedźwiadek podarowany mu przez czeskiego poetę Františka Halasa. – Nie mamy tylko zielonej gąski, która stała tutaj – nie ukrywa żalu Wojciech Kass. – Ten porcelanowy bibelot otrzymał Gałczyński od rzeźbiarza Alfonsa Karnego. Gąska była biała, ale Mistrz Konstanty powiedział: „W domu Gałczyńskich białych gęsi nie będzie się hodowało”. I obaj przemalowali gąskę na zielono. Stała się ona później inspiracją do stworzenia Najmniejszego Teatrzyku Świata „Zielona Gęś”. Ta figurka w lipcu 1998 roku zaginęła. Na miejsce zbrodni wzywałem policjanta z posterunku w Rucianem-Nidzie. Najpierw powiedział mi, że nie przyjedzie, bo nie ma na paliwo, ale potem zadzwonił z informacją, że jak komendant dowiedział się, iż chodzi o Gałczyńskiego, to pieniądze na benzynę się znalazły. W Praniu w toku prowadzonej wizji lokalnej i rozmów o bibelocie zniesmaczony policjant oświadczył: „Godzinę temu okradziono kobietę, która wychodziła z banku z pieniędzmi na wypłatę wynagrodzeń pracowniczych, a pan mi tu głowę zawraca jakąś zieloną kaczką!”. Porcelanową figurkę gąski zastąpiła tabliczka z informacją o porwaniu ptaka i prośbą-cytatem: „Przechodniu, zmów paciorek”. A artyści, zaprzyjaźnieni z leśniczówką Pranie, podarowali muzeum dużą gipsową gęś, oczywiście w zielonym kolorze. Stoi na podłodze łańcuchem przywiązana do nogi biurka. Biurko i prezentowany obok księgozbiór pochodzą z warszawskiego mieszkania Gałczyńskiego przy alei Róż 6. Znajdujemy tam książki z dedykacjami Władysława Broniewskiego, Tadeusza Borowskiego, Jarosława Iwaszkiewicza i Jerzego Andrzejewskiego. Są też autografy Gałczyńskiego w książkach ofiarowanych żonie, córce i teściowej, a także dedykacja Tadeusza Różewicza, pochodząca z 2008 roku, skierowana do odwiedzających muzeum. Na stronie z wierszem Anioł mieszczański napisał: „Cieszę się i raduję, że mogę razem z Konstantym I. Gałczyńskim przywitać Was w Muzeum Jego Imienia w Praniu”. Na ścianie zawieszono lampę dorożkarską. Znalazł ją Gałczyński w stajni w Oborach, wszystkich jednak przekonywał, iż jest to lampa z krakowskiej „zaczarowanej” dorożki. A moc odczuwania poetyckiego klimatu wzmacnia leżąca na biurku, podarowana muzeum przez Leszka Długosza, wizytówka Jana Kaczara, mówiącego wierszem dorożkarza, który pewnej nocy zawiózł Gałczyńskiego na Wawel. Zgromadzono tu również prawie wszystkie powojenne wydania wierszy Mistrza Konstantego. Ich liczba świadczy o wielkiej popularności poety wśród czytelników. Obok półek z książkami w podświetlonych kasetonach umieszczono zdjęcia rodziców i brata poety, z różnych okresów ich życia. * * * Opowieść o latach międzywojennych w życiu i twórczości Gałczyńskiego umieszczono w trzecim pokoju muzealnym. Za pomocą zdjęć, plansz, fotogramów i fragmentów czasopism zobrazowano: naukę w gimnazjum, czas matury i studiów, uczestnictwo w grupie poetyckiej „Smok”, która później przybrała nazwę „Kwadryga”, debiut literacki i pierwsze publikacje, pobyt w Wilnie oraz przeprowadzkę do podwarszawskiego Anina. Pranie z lotu ptaka – fot. archiwum muzeum Zmobilizowany w 1939 roku, wojnę przeżył Gałczyński w stalagu Altengrabow koło Magdeburga. Jego nieśmiertelnik z numerem 5700 i list z obozu do żony zobaczymy w kolejnej, czwartej, salce muzealnej. Jest ona poświęcona szczecińskiemu i krakowskiemu okresowi życia poety. Piąte, ostatnie pomieszczenie to pokój poematów: Niobe (1959), Wita Stwosza (1951), Chryzostoma Bulwiecia podróży do Ciemnogrodu (1953) i cyklu Pieśni (1953). Wyeksponowano tu pierwsze wydania utworów, kopię rzeźby nieborowskiej Niobe, prospekt ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie, który był inspiracją do napisania poematu, a także fragmenty rękopisów poematów i Pieśni X. Jest też brązowy odlew pośmiertnej maski Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego wykonanej przez Alfonsa Karnego. Wybaczcie mi, ludzie, jeśliw tych pieśniach dałem tak mało,że nie takie niosę pieśni,jakie by nieść należało; że tyle tu tych piękności,ptaków, rożnych pobrzękadeł,złocistości, srebrzystości,księżyców, Bachów i świateł. Cóż, kocham światło. Promieniem,jak umiem, wiersze gdym mógł, to bym zmieniłcały świat w jeden kandelabr. Myślę, że po to są wiersze,ich ruch ku sercu człowieka,by szerzej szła, coraz szerzejprzez kontynenty jutrzenka, światłami po wszystkich placach,światłami w każdej ulicy,ta Eos różanopalcaz dumną twarzą robotnicy. Jesteśmy wpół drogi. Drogapędzi z nami bez i mój ślad na drogachocalić od zapomnienia. Pieśń X * * * Pięciokrotnie przyjeżdżał poeta do Prania, do leśniczego Stanisława Popowskiego i jego matki Zofii. Na Mazurach spędził w ciągu trzech lat kilkanaście miesięcy. – Kiedyś uważano, że Pranie to była własność poety – wspomina Kira Gałczyńska, uśmiechając się. – A on wynajmował po prostu dwa pokoje, w których mieszkaliśmy. Jesienią pakował swoje rzeczy i wracał do Warszawy. Chociaż bardzo do Prania tęsknił. Był taki jeden zimowy pobyt, kiedy to powstał bardzo piękny erotyk zatytułowany Sanie. Miłosny wiersz napisany dla żony, ale jest również w tym wierszu zawarty opis mazurskiej zimy, w przeciwieństwie do pór roku w Kronice olsztyńskiej, gdzie jest i jesień, i lato, takie dojrzałe, cudowne. A zima jest w Saniach. A to z kolei wzięło się stąd, że oni jechali do Prania w sposób najbardziej niezwykły, czyli saniami. Pan Popowski miał konika i tak wędrowali. Dla ojca były to niezapomniane chwile i zamknął je w wierszu. Swój pobyt na Mazurach zakończył czymś, co potem nazwano jego testamentem, czyli Pieśniami. W dziewięćdziesięciu pięciu procentach Pieśni zostały napisane na Mazurach, a potem dopracowane w Warszawie. Tych wierszy było dużo, poematów było sporo. „Jakże tu opuścić tę żyzną glebę” – pisał w jednym z listów do Kazimierza Rudzkiego. Oni chcieli przenieść się na Mazury, oglądali nawet jakieś opuszczone gospodarstwo. Ojciec odnalazł w sobie świadomość, że w tych bardzo trudnych czasach wszystko, co się dzieje w Warszawie, jest nieistotne, że ważne jest, że tu mu się dobrze pracuje, że się cieszy z tej pracy. A Warszawa była gdzieś bardzo daleko i nie należało do niej na dłużej wracać. Zawsze był ten azyl pod tytułem „Mazury i dom Pomowskich” , taki bliski i serdeczny. Tak myślę, że mazurski tom wierszy to spora książka, a do tego znacząca w naszej literaturze. To zwyczajna podłoga: widać łebki gwoździ,farba wyłysiała od wielkiej starości, za to piec ciągle świetny na chłody zwiesza się nad łóżkiem na rogach tysiąc prób miał zrobić i milion,będę szukał formy najczystszej,czas, w którym żyłem, jak twarz lustrasportretuję,tylko trzeba słów wolnych od wszelkiej naleciałościoczyszczonych, odnalezionych,tylko trzeba wielkiego wysiłku. Chmiel na rogach jelenich… –Redagując tomy wierszy ojca,pisząc książki i współtworząc muzeum w Praniu, przyczyniła się pani też do powstawania mazurskiej legendy Gałczyńskiego. – Zaczęłam o pewnych sprawach mówić, o których się do tej pory nie wspominało, i stąd może być skojarzenie, że coś takiego jak legenda mazurska została przeze mnie zapoczątkowana. Nie, oczywiście, że nie. Zainicjował ją Gałczyński znacznie wcześniej. Jej początek gdzieś tam się narodził, a on to tylko jakby „oswoił”, ja w tym wszystkim byłam tylko trybikiem. Kiedy zaczynał się listopad na Mazurach, to nie wiadomo było, co ze sobą robić. Do najbliższej chałupy było cztery kilometry, a czasami zasypywało śniegiem równo z płotem, jakoś trzeba było, więc ten czas wypełnić. Właśnie wtedy zaczęłam próbować pisania, odkrywając cały świat Gałczyńskiego dla siebie od początku, dowiadując się bardzo wielu rzeczy. Ja w ten świat weszłam jako człowiek ukształtowany, który to i owo przeczytał, ale mimo to musiałam się Gałczyńskiego uczyć. Na temat wojny na przykład nie wiedziałam nic. On nie chciał mówić o wojnie, o obozie. I ja to „kupiłam”, nie wracaliśmy do tego, tak jak i on nie wracał. Po śmierci ojca mama mi dała jego zapiski z obozu Altengrabow. Otworzyłam, zobaczyłam, że to jest potwornie nagryzmolone, a ja mam teraz super ważne rzeczy na głowie, to gdzie ja będę się zastanawiać co, to za słowo… A potem, kiedy zabrakło mamy, powstawały kwadratowe nawiasy, bo nie umiałam pewnego słowa odczytać. I nawiasy pozostały w kilku wydaniach tego notesu. A to bardzo ważny tekst. Pokazuje Gałczyńskiego jako osobę zupełnie dotychczas nieznaną. Cieszę się, że pan Wojciech Kass przeczytał Notatnik na tyle uważnie, że to mu podsunęło myśl, aby nagrodę imienia Gałczyńskiego nazwać „Orfeuszem”. – Przypomnijmy, dlaczego łączymy te dwie postaci: poetę Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i syna Kaliope. W rejestrze zdarzeń i refleksji prowadzonych w Altengrabow znajdujemy notatki o Orfeuszu.– Tam o twórczości jest niewiele. Jedyny motyw twórczy stanowi właśnie Orfeusz, który miał być według niego jakimś cudownym oratorium. Czymś bardzo w formie potężnym. Widział tam chóry. To była jedyna rzecz, która wtedy, w tym okropnym czasie roku 1942, go zajęła. Wracał do tego Orfeusza, rozwijał ten motyw, to musiało być dla niego ważne. Tak, więc lepiej tej nagrody nie można było nazwać. – Nagroda im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Orfeusz” za najlepszy tom poetycki roku.– Tak jest. To ważna nagroda. Myślę, że on by się cieszył z jej powstania i z tego, że właśnie tak się nazywa. A ten notatnik musiał być dla niego niezmiernie ważny, ponieważ gubił wszystko, a z wojennej tułaczki wrócił z trzema rzeczami. Trzech rzeczy nie zgubił: małej ikonki, którą mu dała mama, lulki-malulki – tak ją nazywała; modlitewnika, o którym wspominałam, i tego notatnika. Notatnik był na tyle istotny, że on go najprawdopodobniej wielokrotnie czytał, bo są tam podkreślenia czerwoną kredką, którą miał na biurku w pucharku cynowym. Na tym pucharku była wygrawerowana opowieść o Puszkinie: o jego pojedynku, śmierci i pogrzebie. I tej kredki używał do różnych ważnych notatek, uwag dotyczących jakichś szczegółów w danym rękopisie. Numery stron były robione tą kredką i podkreślenia w notatniku także. Było zatem coś ważnego w Orfeuszu, do czego on chciał wrócić. Nie wrócił. * * * – Atutem tej nagrody jest patronat mojego anielskiego chlebodawcy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – mówi podniośle Wojciech Kass. – Nigdy nie miał nagrody literackiej swojego imienia poza laurem Srebrnego Kałamarza im. Hermenegildy Kociubińskiej, przyznawanym w Warszawie przez Fundację Zielona Gęś, ale ja nie wiem, czy ta nagroda brzmiała poważnie, bo Hermenegilda jest postacią fikcyjną, kiepską poetką rodem z kpiarskiego Najmniejszego Teatrzyku Świata. Jakąż to latarnią poetycką dla poetów, literatów, autorów wierszy jest dzieło Gałczyńskiego, jakimże to magnesem jest emblemat jego nazwiska dla czytelników, przekonałem się, gdy w 2003 roku – Roku Gałczyńskiego w Polsce – ogłosiłem jednorazowy konkurs jego imienia na zestaw wierszy. Liczba wierszy nadesłanych na adres w Praniu była imponująca! A skoro mowa o adresie, to drugim atutem tej nagrody jest leśniczówka Pranie, najsłynniejsza w Polsce, bo Gałczyński wprowadził ją niejako boczną furtką do kultury literackiej naszego kraju. Pobyt poety w tym miejscu podlegał procesowi mityzacji, samo zaś miejsce obrosło przez lata legendą. W adresie stoi Pranie 1, a dalej kończy się numeracja. Nie ma Prania 2, 3, 4 – jest jedno, w pewnym sensie jest więc cudem. Trzecim atutem jest nazwa nagrody, czyli imię Orfeusza, mitycznego poety, który chodził po świecie w epoce, gdy ten świat był zaczarowany, gdy żadne zwiastuny nie zapowiadały jeszcze pory jego całkowitego odczarowania. Ten niejako drugi patron przyszedł mi do głowy, gdy w Notatniku Gałczyńskiego natknąłem się na zdanie poety: „Sztuką jest żyć w złym świecie i śpiewać”. A zatem patroni, miejsce, mecenasi, autorytety jurorskie, czy to mało, aby ta nagroda zaledwie kilka lat od powstania była wymieniana jednym tchem obok innych ważnych nagród poetyckich naszego kraju? Imienia Szymborskiej, Mackiewicza, Silesiusa, nagrody miast – Gdyni, Warszawy, Poznania, a czemu nie Nike, chociaż tą nagrodę przyznawaną od dwudziestu trzech lat otrzymało jak dotąd tylko sześciu poetów. Może nie jest to laur medialny, ale to dobrze, gdyż medialność ma to do siebie, że odziera miejsca z ich genius loci, tego dyskretnego duchowego światła, które niknie w świetle jupiterów – mówi z przekonaniem Kass. * * * Nagrodę Poetycką im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Orfeusz” ustanowiono w 2011 roku. Jest przyznawana w dwóch kategoriach: Orfeusz i Orfeusz Mazurski – tym laurem są honorowani poeci z Powiśla, Warmii, Mazur i Podlasia. Wśród laureatów znajdują się Krzysztof Karasek, Przemysław Dakowicz, Janusz Szuber, Jarosław Marek Rymkiewicz, Joanna Kulmowa i Jarosław Mikołajewski. A wśród uhonorowanych Mazurskim Orfeuszem: Kazimierz Brakoniecki, Erwin Kruk, Alicja Bykowska-Salczyńska, Marzanna Bogumiła Kielar. Gala wręczenia nagród otwiera w Praniu Sezon Artystyczny. W lipcu i sierpniu na prańskiej scenie odbywają się koncerty, widowiska muzyczne i poetyckie. Jest to kontynuacja, ale znacznie rozszerzonych w swej formie i treści, zainicjowanych tu przed laty, przez Kirę Gałczyńską, spotkań z poezją i muzyką. – W 1998 roku powstał program autorski „Leśniczówka Pranie – Ośrodek Promienny”; nawiązywaliśmy do Związku Promienistych Tomasza Zana – opowiada Wojciech Kass. – Poeta i przyjaciel Mickiewicza wierzył w „promionki”, które są mikroskopijnym budulcem ludzkiej duchowości. Uważałem, że tymi „promionkami” emanuje także genius loci leśniczówki nad Nidzkim. Według projektu Zosi Markuszewskiej wybudowałem scenę, która znakomicie wpasowała się w gęstą ścianę drzew rosnących na szczycie jeziornej skarpy. Niebawem kilka tego typu scen powstało w okolicy. To były te prańskie „promionki” podejmowane przez lokalne społeczności. I od tego programu, sceny i założenia Stowarzyszenia Leśniczówka Pranie, do którego przystąpiło wiele znanych osobistości świata kultury na dobre rozhulały się w Praniu wystawy (wpierw umieszczane w namiotach, a potem między świerkami w Alei Nieznanego Poety), recitale, koncerty, spotkania autorskie, rozmaite warsztaty dla młodych ludzi, lekcje edukacyjne, prelekcje i wydawnictwa. W sumie w Praniu od 1998 roku do 2019 odbyło się ponad 400 imprez, w których wzięło udział około 1300 artystów – scenografów, aranżerów, akompaniatorów, kompozytorów, muzyków, wokalistów, malarzy, ilustratorów, fotografików, aktorów, pisarzy, krytyków. Pranie zimą, fot. archiwum muzeum – Z twórczością Zielonego Konstantego jesteśmy osłuchani. Utwierdzać to może w przekonaniu, że wszystkie role i znaczenia w jego życiu są już znane i opisane – zauważam. – Na światło co i rusz wychodzą rzeczowe pamiątki po Gałczyńskim – listy, zdjęcia, rękopisy, co dla muzealnika stanowi święto – zaznacza Kass. – Jeśli chodzi o spuściznę poetycką, to jest ona przestronna, bez dna, dlatego jest dziełem, dlatego jest arcydzielną. I w tym sensie nadal wiele znaczeń dziedzictwa poetyckiego Gałczyńskiego nie ma uwidocznienia. Dla mnie był ostatnim poetą, który swoim metafizycznym gestem językowym ściągał do wiersza przestwory kosmiczne. Pod tym względem był poetą kosmicznym, vide słynna karykatura Jerzego Zaruby lub portret Gałczyńskiego á la Kopernik w obserwatorium na tle rozgwieżdżonego nieboskłonu autorstwa Szymona Kobylińskiego. W 2017 roku muzeum pozyskało nieznane dotąd zdjęcie wykonane w stalagu w Altengrabow. Pozuje do niego grupa kilkunastu jeńców, wśród nich tylko poeta patrzy w niebo, pozostali w obiektyw. W czerwcu 2019 roku w muzeum odbyła się dwudniowa konferencja naukowa zorganizowana wspólnie z Uniwersytetem Białostockim, zatytułowana „Konstanty Ildefons Gałczyński – Miejsca niedoczytane”. Osiemnaścioro literaturoznawców z kilku ośrodków uniwersyteckich doczytywało zagadnienia związane z obrazem świata, językiem i życiem poety. Pozostał jednak niedosyt, dlatego planuję, aby w Praniu tego typu konferencje realizować w cyklu dwu- lub trzyletnim, a z każdej z nich powstałaby książka zawierająca teksty referatów i relacje z konferencyjnej debaty. Pamiętajmy, poeta należał do cywilizacji druku, w której centrum stała książka jako narzędzie poznawczego i estetycznego opisu tej cywilizacji. LITERATURAGałczyński K. I., Portret Muzy, wiersze zebrane t. 2, Prószyński i S-ka, Warszawa W., Kronika olsztyńska. Konstanty Ildefons Gałczyńsk w fotografii Marka Truszkowskiego, Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Pranie E., Literacki Atlas Warmii i Mazur. Pranie [reportaż radiowy],Radio Olsztyn, 2013. Reklama
Zajrzyj do oferty i wybierz rozmiar dla siebie! Oferta. Staś. Najpierw kura potem jajko. Kontakt. 798 415 026. bartosz.samsell@gmail.com. Kolonia 73, 12-140 Świętajno.
Spędzamy życie, brudząc sobie ręce. Na ulicy i w domu, w pracy, podczas jedzenia i gotowania, ze zwierzętami domowymi, w ogrodzie i w łazience… Lista jest długa, więc nawet gdy brud jest niewidoczny, higiena rąk jest jedynym sposobem, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się mikrobów i utrzymać dom w zdrowiu i czystości. Dla bardziej roztargnionych lub dla rodziców małych dzieci, którzy szukają wskazówek, jak nauczyć je prawidłowego mycia rąk, w tym artykule zebrano wszystkie informacje na temat higieny rąk. Regularne mycie rąk wodą z mydłem to prosty gest, który ma ogromne znaczenie dla zdrowia całej rodziny. Ucz dzieci mycia rąk od najmłodszych lat za pomocą gier i piosenek – to nic nie kosztuje, a oszczędza wiele kłopotów. Mycie rąk krok po kroku Wszyscy znamy najważniejsze z nich na pamięć. Najpierw mydło, szorowanie rąk, spłukiwanie, suszenie. Prawda jest jednak taka, że aby zapewnić pełną higienę rąk, potrzeba więcej niż dwóch sekund pod kranem. W przypadku najmniejszych członków rodziny jest to jeszcze bardziej prawdziwe. To świetny pretekst do przypomnienia podstawowych zasad mycia rąk. Zmocz ręce (ciepłą lub zimną wodą) i nanieś na nie tyle mydła (w postaci stałej lub płynnej), aby pokryć całą powierzchnię dłoni. Pocieraj dłonie o siebie, aż do uzyskania piany. Następnie nałóż jedną rękę na drugą i rozetrzyj również między palcami. Zamieńcie się rękami. Zbliż dłonie do siebie, spleć palce i potrzyj je. Zamknij lewą pięść i pocieraj prawy kciuk tam i z powrotem i odwrotnie. Do przemywania pod paznokciami i wokół skórek używaj dłoni lub odpowiedniej szczoteczki. Jeśli masz kran ręczny, wyłącz go za pomocą ściereczki. Dobrze osusz ręce czystym ręcznikiem lub suszarką do rąk – nie susz rąk na ubraniu! Jeśli mycie rąk nie jest możliwe, wykonaj te same czynności, zastępując mydło i wodę żelem dezynfekującym. Higiena rąk: jak długo to trwa? Czas właściwego prania ręcznego zależy od stopnia zabrudzenia. Normalne mycie rąk, czy to po wyjściu do toalety, czy po umyciu naczyń, powinno trwać około 20 sekund. Jeśli właśnie wszedłeś z ulicy lub ogrodu, najlepiej jest powtórzyć kilka razy czynności dezynfekcji rąk przed ich wysuszeniem. A kiedy? Dokładne mycie rąk zwalcza zarazki i wirusy oraz sprawia, że dokuczliwe mikroorganizmy nie przedostają się do Twojego domu. Przed rozpoczęciem pracy należy zawsze umyć ręce: Posiłki w domu lub w restauracji. Gotowanie lub obróbka żywności. Leczenie ran, skaleczeń, podrażnień skóry. Wejście do sali szpitalnej. I zawsze potem: Pójście do toalety. Obchodzenie się z żywnością, zwłaszcza ze świeżym mięsem Kaszel, kichanie itp. Kontakt ze zwierzętami Wynoszenie śmieci. Zmiana pieluszki (również przed!). Praca w ogrodzie lub na podwórku. Udzielenie pomocy osobie poszkodowanej. Wizyty w szpitalu. Czy jesteś już ekspertem w dziedzinie higieny rąk? Naucz rodzinę, a zwłaszcza dzieci, tej techniki mycia rąk. Jeśli Twoje dzieci nie lubią myć rąk, spróbuj zaśpiewać z nimi dwa razy „Sto lat”! Kiedy skończą śpiewać, ich ręce będą czyste i przyjemne. Udostępnij
- Сዡпа εχашοπ ιρ
- Яሦ βοчист ур
- Εχኡпиκιшиጨ нըπэрс ка
- ሴо еፐ
- Шαфօ εхецիгыг ቆлуηупреվ